Przedstawiamy Wam rodzinę Skrzekowronów – w której wszyscy kochali się bardzo nawzajem i żyć bez siebie nie mogli i… czasem mieli siebie nawzajem dość. I czasem skrzekowrony kładły się spać z taką mieszanką uczuć – trochę smutku, trochę złości, okraszone poczuciem winy i zawstydzenia – Każdy z dziobem w inną stronę.
Brzmi znajomo? 🙂
I co wtedy?
Hmmm… może jak się zamknie na chwilkę oczy, to wtedy lepiej widać, że ta chwilka co się teraz dzieje to taki mały punkcik, a wokół niego rozciąga się wielka przestrzeń pełna innych ważnych chwilek?
– 28, 29, 30, szukam! – Wykrzyknął tata, otwierając oczy i odchodząc od drzewa. – Hmmm… gdzie on się schował? Może poszukam go tam. – Powiedział tata bardzo głośno, wskazując w przeciwnym kierunku do kryjówki Antka.
Oczywiście tata doskonale wiedział, gdzie schował się jego synek, jednak liczył na to, że dzięki tej zabawie zyska odrobinę czasu, by posiedzieć w ciszy z zamkniętymi oczami.
– Poszukam najpierw dokładnie w tamtym miejscu. – Powiedział głośno, po czym usiadł kawałek dalej na trawie pod drzewem i zamknął oczy.
No dobra, zanim się zorientuje, mam kilka minut spokoju… Słońce tak przyjemnie grzeje… błoga cisza dookoła. Może by się tak zdrzemnąć małą chwileczkę…
– Tato!
A mogło być tak pięknie…
– Szukam, szukam, nie zdradzaj pozycji.
Tata otworzył oczy, wstał i ruszył z miejsca. I od razu zorientował się, że coś jest nie tak. Kilka metrów przed nim zamiast łąki, na której bawił się z Antkiem, wyrósł, nie wiadomo skąd, labirynt zbudowany z czegoś, co przypominało olbrzymie, kolorowe klocki.
– Antek? – Zawołał tata głośno – Jesteś tu?
Cisza.
O co chodzi?!
Tata szybko przeanalizował, co dziś jadł i pił.
Musi być przecież jakieś racjonalne wytłumaczenie.
No właśnie. Tata to przecież jednostka racjonalna. Nie wierzy w jakieś tam doznania pozacielesne.
I wtedy na dobitkę, z labiryntu wyfrunął… robot. Dokładni taki sam, jak w kreskówkach Antka.
I wtedy tatę olśniło…
No jasne… zasnąłem przecież… to jest mój sen. Antek ciągle ogląda kreskówki z tym robotem, mówiłem, że będzie mi się to w końcu śniło.
Tata od razu poczuł ulgę. Sen to sen, wszystko się w nim może zdarzyć.
Tymczasem robot podfrunął do niego i odezwał się:
– Witaj człowieku tato. Nazywam się Grand Padre Super. W skrócie GPS. Będę twoim przewodnikiem w labiryncie.
– O fajnie, a czy muszę tam wchodzić? W sumie, to mógłbym się już obudzić.
– Możesz się obudzić dopiero, gdy odnajdziesz swojego syna i wyjście z labiryntu.
– A, to taka gra, no w porządku. A ty masz być moim przewodnikiem tak? To którędy idziemy?
– Sam musisz zdecydować. Do wyboru masz kilka wydeptanych dróg, jakimi od dawien dawna podążali ojcowie. Jeśli ci się uda, odnajdziesz syna oraz uzyskasz tytuł „Ojca Roku”.
– O fajnie, pochwalę się żonie. – Zaśmiał się tata. – To jakie drogi mam do wyboru?
– Jako najbardziej tradycyjną, uczęszczaną od wielu pokoleń polecam ci tą oto drogę. – Odpowiedział robot, wskazując kierunek oznaczony drogowskazem:
– Żeby iść tą drogą, musisz być surowy jak tatar z cebulką! – Mówił dalej robot. – Ściągnij brwi… mocniej… jeszcze trochę, tak na kształt litery V. O teraz dobrze, Tak trzymaj i idziesz… Ryknij od czasu do czasu, żeby wzbudzić respekt otoczenia.
Tata nieudolnie starał się dostosować do postawionych mu wymagań, choć szybko poczuł, że robi się jakiś spięty.
– A to co? – Zapytał, gdy robot podał mu jakiś dziwny kijek.
– A to dystans. – Odpowiedział robot. – Dystans emocjonalny. Trzymasz sobie ten kijek złożony, a jak dziecko za bardzo się zbliża, to rozkładasz przed sobą i pokazujesz właściwą odległość. W ten sposób unikniesz tego całego przytulania, całusków i innych ceregieli, które tylko psują charakter człowieka.
– Eeee, wiesz co, chyba nie bardzo odpowiada mi ta droga. Ja tak szczerze to lubię te ceregiele.
– No dobrze, w takim razie oto druga, również popularna droga. – Robot wskazał na inny drogowskaz.
– To twoja wyprawka na tą drogę. – Powiedział, wręczając tacie walizkę. – W środku jest śniadanióweczka z posiłkami na cały dzień, zdjęcie rodziny na biurko i miękki jasiek, gdyby ci się przysnęło przy tym biurku.
– Hmmm… – Tata otworzył walizkę i przyjrzał się jej zawartości. – Wiesz, nie chciałbym wyjść na lenia, ale jednak wolałbym mieć trochę więcej czasu dla rodziny, także tego… – Powiedział tata.
– Skoro tak, to tutaj jest jeszcze jedna droga, prosta, mało wymagająca, przejdziesz bez problemu. – Powiedział robot, przyglądając się tacie od góry do dołu.
Tata wychylił się za róg, by zobaczyć wskazaną drogę.
– Co to za olbrzym tam stoi? – Zapytał, widząc olbrzymi ludzki kształt.
– To pradawna wszechwiedząca istota zwana Matką. Jak już mówiłem, ta droga nie jest zbyt wymagająca, musisz po prostu trzymać się w cieniu Matki.
Tata aż zagwizdał z wrażenia.
– Yyyy, wiesz, chyba wolałbym odegrać jakąś ważniejszą rolę niż tylko być cieniem tego giganta.
– No tak, to były takie bardziej tradycyjne drogi, ale skoro ci nie pasują, to polecam ci coś bardziej nowoczesnego.
– Żeby iść tą droga, musisz się odpowiednio przygotować. – Powiedział robot. – Klata do przodu, biceps napnij i jedziemy pompeczki… 1, 2, 3… 10… 100.
Tata dawno nie odwiedzał siłowni, właściwie to nie był pewien, czy kiedykolwiek tam był.
– Dobra… wystarczy… – Wydyszał tata. – Wiesz GPS, zazwyczaj chętnie korzystam z twoich wskazówek, ale tym razem chyba podziękuję.
Robot zastygł przez chwilę w powietrzu jak ważka.
– Nie to nie. Radź sobie sam. Prrrrrrrrrrrr. – Robot wyraził, jak bardzo czuje się obrażony, po czym odleciał i zniknął gdzieś w głębi labiryntu.
Tata zaczynał mieć już dość tego snu i bardzo chciał się obudzić. Nie wiedząc jednak, jak to zrobić, usiadł na kamieniu, na którym widniał wielki znak zapytania.
I wtedy usłyszał to coś. To coś, co słyszał nieustannie… W sobotni poranek przed świtem… przez drzwi toalety… zza pokrywy laptopa… gdy otwierał lodówkę… Głos, który sprawiał, że chwilami tata marzył, by zamienić się w kamienny posąg. Lecz teraz, w tej właśnie chwili, wydał mu się on najmilszym głosem na świecie.
– TATO!!! Gdzie jesteś?
– Antek! Tu jestem synku! – Wykrzyknął tata radośnie i przytulił mocna Antka. – Znalazłem cię… a raczej ty mnie znalazłeś. Tylko, że nadal jesteśmy w moim śnie i nie mam pojęcia, jak wyjść z labiryntu, a ten twój robot powiedział, że tylko wtedy mogę się obudzić.
– Legenda głosi, że tylko człowiek, który gotowy jest porzucić utarte ścieżki i spojrzeć w głąb siebie, ma w sobie prawdziwą siłę i moc, która pozwoli mu odnaleźć swoją własną drogę i wyjść z labiryntu. – Wyrecytował Antek.
Tacie szczęka opadła. Zdołał jednak wycedzić:
– Skąd to wiesz???
– Za tobą jest tablica informacyjna. Nie wiem za bardzo, co to znaczy, ale wiem, że jak chwilę się zastanowisz, to znajdziesz drogę bez tych strzałek. Myśl sobie spokojnie, a ja tu posiedzę przy tobie. – Powiedział i oparł głowę na kolanach taty.
I wtedy tata poczuł to maleńkie ale silne uczucie, kiełkujące w brzuchu, promieniujące do serca, głowy i nóg. To, które czuł 7 lat temu, gdy w szpitalnej sali zobaczył i usłyszał to małe, wrzeszczące coś… I teraz już wiedział, którędy ma iść.
– Idziemy przed siebie. – Powiedział, biorąc Antka za rękę i wstając na nogi. – Ale niestety w przypływie emocji tata nie zauważył potężnej gałęzi drzewa tuż nad swoją głową (nie było tu wcześniej żadnego drzewa, ale przecież to sen) i uderzył w nią z całym impetem.
Zabolało, oj zabolało tak bardzo, że aż tata złapał się za głowę, zamknął oczy i usiadł, słysząc dzwonienie w uszach…
Dzwonienie… dzwonienie… zaraz, to nie dzwonienie… to znów ten dźwięk… głos…
– Tato! Miałeś mnie szukać.
Tata otworzył oczy.
– Antek?
Rozejrzał się. Nie ma labiryntu.
– Antek, czy ja śpię, czy już nie?
Antek popatrzył na tatę podejrzliwie.
– Żarty sobie stroisz tato? Miałeś mnie szukać.
– Ooo, nie śpię, obudziłem się! – Odśpiewał tata, wstając i tańcząc z radości. – Wiesz synku, przepraszam, przysnęło mi się odrobinkę i miałem taki dziwny sen. Byłem w labiryncie i był tam ten twój robot z bajki i kazał mi cię szukać, ale nie mogłem cię znaleźć, ale to ty znalazłeś mnie i…
– Wiesz tato, ja zawsze cię znajdę, tylko przestań się już włóczyć po labiryntach. – Powiedział Antek, patrząc na tatę z politowaniem. – A teraz chodź się bawić.
Tata uścisnął rękę Antka i poszedł za nim. I nie miał pojęcia, jak to się stało, ale z telefonu schowanego w kieszeni spodni wydobył się nagle głos przypadkiem włączonej nawigacji:
– Dotarłeś do celu.
Zarządzaj zgodami plików cookie
Aby zapewnić jak najlepsze wrażenia, korzystamy z technologii, takich jak pliki cookie, do przechowywania i/lub uzyskiwania dostępu do informacji o urządzeniu. Zgoda na te technologie pozwoli nam przetwarzać dane, takie jak zachowanie podczas przeglądania lub unikalne identyfikatory na tej stronie. Brak wyrażenia zgody lub wycofanie zgody może niekorzystnie wpłynąć na niektóre cechy i funkcje.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.