Tekst – Gosia Tomera, Czyta – Magda Olek, Ilustracja – Natalia Pietrzykowska
Archiwum kategorii: Życzliwość i wzajemny szacunek
Dzień z życia Skrzekowronów
Przedstawiamy Wam rodzinę Skrzekowronów – w której wszyscy kochali się bardzo nawzajem i żyć bez siebie nie mogli i… czasem mieli siebie nawzajem dość. I czasem skrzekowrony kładły się spać z taką mieszanką uczuć – trochę smutku, trochę złości, okraszone poczuciem winy i zawstydzenia – Każdy z dziobem w inną stronę.
Brzmi znajomo? 🙂
I co wtedy?
Hmmm… może jak się zamknie na chwilkę oczy, to wtedy lepiej widać, że ta chwilka co się teraz dzieje to taki mały punkcik, a wokół niego rozciąga się wielka przestrzeń pełna innych ważnych chwilek?
Posłuchajcie 🙂
P.S. Bajkę czyta dla Was Magda Olek z Agrafka – twórcze zajęcia dla maluszków
Życzliwa Pchła
Życzliwość to drobne gesty – mogą być tak małe jak pchła. Ale jej moc jest tak wielka, że potrafi zmienić świat dookoła 🙂
Supermoc małego jeża
W Malinowym Lesie mieszkały różne zwierzęta. Wśród nich byli też przyjaciele: jeż i bóbr. Choć bardzo się od siebie różnili, to bardzo też się lubili i spędzali razem dużo czasu. Jeż podziwiał bobra, że jest taki zdolny, pracowity, pomysłowy.
– Bóbr, ty to masz moc. – Mówił z zachwytem jeż. – Budujesz takie świetne rzeczy z drzew.
– Dziękuję przyjacielu. – Odpowiadał bóbr. – Bardzo mi przyjemnie, gdy tak mówisz.
– Ale wiesz, bobrze, trochę mi smutno…
– O, a dlaczego?
– Smutno mi, bo ty masz swoją moc, inne zwierzęta też mają swoje moce, a ja nie mam, a też chciałbym mieć.
Bóbr zaciekawił się bardzo tym, co mówił przyjaciel.
– A jakie moce mają inne zwierzęta?
– No, sowa jest bardzo mądra i wszystko wie… lis jest bardzo sprytny i zawsze wymyśla coś świetnego… niedźwiedź jest taaaaki silny a wilk najodważniejszy w całym lesie. Tylko ja nie mam żadnej mocy. – Zakończył jeż zasmucony.
– Oh, oj, no wiesz… ja myślę… – Bóbr bardzo chciał pocieszyć przyjaciela, ale nie wiedział, co ma mu powiedzieć. – Myślę, że też masz jakąś moc, tylko może jeszcze o niej nie wiesz.
Jeż zwinął się w kolczastą kulkę i poturlał się do swojego domu.
Przez najbliższe tygodnie bóbr zajęty był budową nowej tamy na pobliskiej rzece. To była dla niego bardzo ważna budowla. Niestety, gdy tama była już prawie gotowa, przyszła potężna burza i zniszczyła jego wysiłki. Bóbr był bardzo zmartwiony. Gdy tak siedział przy zburzonej tamie, zauważyły go inne zwierzęta i podeszły do niego.
– Oh wiesz co, widzę, że źle to wcześniej budowałeś, nic dziwnego, że się zawaliła. – Powiedziała sowa, przyglądając się tamie.
– Tak, tak, sowa ma rację. – Powiedział lis. – Pokażemy ci, jak to lepiej zbudować, chcesz?
Ale bobra te ich słowa jeszcze bardziej zasmuciły, więc się rozpłakał.
Wtedy podeszli do niego wilk i niedźwiedź.
– Hej, to nie powód do płaczu. Zamiast rozpaczać, musisz wziąć się znów do pracy i zbudować wszystko od nowa. Jesteśmy silni, pomożemy ci, chcesz?
Ale bobra rozzłościły te ich słowa, więc tylko rzucił im gniewne spojrzenie i poszedł w las.
Gdy był już daleko, usiadł na ściętym pniu drzewa. Wtedy po cichutku podszedł do niego jeż i powiedział:
– Widziałem, że burza zniszczyła twoją tamę.
A potem usiadł obok przyjaciela i po prostu był obok. I nic nie mówił.
Dopiero po chwili się odezwał.
– Bobrze, nie wiem, co zrobić, żeby ci pomóc. Nie znam się na budowaniu i nie jestem silny.
A Bóbr już znacznie spokojniejszy odpowiedział:
– Wystarczy, że jesteś.
I uścisnął łapkę jeża. A po chwili dodał.
– Wiesz, przyjacielu, myślę, że to jest twoja supermoc.
– Jaka? – Zapytał zdziwiony jeż.
– Po prostu jesteś.
Życzliwa Pchła
Bajka w wersji do posłuchania tutaj
W Wielkim Lesie mieszkały różne zwierzęta. Większość z nich żyła ze sobą w zgodzie. Ale wśród nich były też małpy, które zachowywały się w bardzo złośliwy sposób. Gdy się śmiały, to tylko z innych. Ten był za niski, tamten za chudy, ten nie umiał malować, a tamten śpiewać. Zamiast pomocnej dłoni podstawiały innym nogi. Zamiast miłych słów, mówiły złośliwości. Nikt już nie pamiętał ich imion, bo mówiły do siebie tylko przezwiskami. Wszystkie inne zwierzęta dookoła miały tego dość. Postanowiły więc, że trzeba coś z tym zrobić.
– Niech idzie do nich lew. – Orzekły zwierzęta. – Jest groźny i surowy. Jak na nich ryknie, to się w końcu kogoś wystraszą i zaczną się dobrze zachowywać.
No i lew poszedł. Ryknął. Zrobił groźną minę. Pokazał kły i pazury. Małpy trochę się wystraszyły. I chwilę siedziały cicho. Lew dumny jak paw odszedł. A gdy tylko się oddalił, małpy zerwały się jak szalone i rozbiegły na wszystkie strony, robiąc innym złośliwe żarty.
Zwierzęta znów się naradzały.
– Niech sowa z nimi pogada. Ona jest najmądrzejsza. Wszystko im wyjaśni i jej posłuchają.
No i sowa poszła. A raczej pofrunęła. Wyprostowała się. Zrobiła poważną minę. Uniosła palec w górę, by podkreślić ważność swoich słów. I mówiła. Mówiła długo trudnymi słowami. Małpy słuchały, robiły mądre miny, że rozumieją. Kiwały głowami, że się zgadzają i obiecują poprawę. Sowa odfrunęła bardzo z siebie zadowolona. A gdy tylko zniknęła w powietrzu, małpy zachichotały i rozpierzchły się po lesie.
Zwierzęta stwierdziły bezradnie, że nic już nie da się zrobić ze złośliwymi małpami i że skoro one są niemiłe, to wszyscy inni też dla nich tacy będą.
Pewnego dnia do tej krainy zawitała przejazdem (a raczej przeskokiem) maleńka życzliwa pchła. Oczywiście nikt nie był w stanie jej zobaczyć, tak była mała.
Pchła nic nie mówiła. Tylko patrzyła i słuchała z zaciekawieniem. I po chwili dostrzegła, że małpy wcale nie są cały czas złośliwe.
Pchła właśnie obserwowała, jak Jasnobrązowa małpa próbuje zbudować dom z patyków i gałęzi. Wkładała w to mnóstwo pracy. Ale chyba nie była z siebie zadowolona.
Pchła skoczyła na jej ramię, wspięła się wyżej i szepnęła do ucha:
– Twoja praca jest bardzo ważna. Życzę ci powodzenia.
Jasnobrązowa małpa rozejrzała się dookoła. Nikogo nie zobaczyła, ale słowa, które usłyszała, wywołały uśmiech na jej twarzy i ponownie wzięła się do pracy.
Kawałek dalej pchła zobaczyła Kasztanoworudą małpę, która cichutko pod nosem śpiewała sobie piosenkę. Rozglądała się też niepewnie dookoła, jakby bała się, że ktoś ją zobaczy i usłyszy.
Pchła podskoczyła do niej i szepnęła do ucha:
– Bardzo przyjemnie jest słuchać, gdy śpiewasz.
Małpa najpierw zaczerwieniła się zawstydzona. Ale po chwili zrobiło jej się tak miło, że uśmiechnęła się i śpiewała dalej. A pchła ruszyła przed siebie w podskokach.
Tym razem zatrzymała się przy Ciemnobrązowej małpie, która próbowała zdjąć z jabłka malutki włos – widocznie miała ochotę na jabłko, a ten włos jej przeszkadzał. Niestety swoimi dużymi palcami nie potrafiła chwycić maleńkiego włoska. Bardzo ją to denerwowało i męczyło. Była już bliska płaczu.
Pchła poczuła sympatię dla tej zmęczonej małpy. Skoczyła na jabłko i szybko strąciła włosek na ziemię. Zdumiona i uradowana jednocześnie małpa szybko schrupała jabłko i poczuła wielką ulgę.
A pchła ruszyła dalej.
Nad brzegiem strumyka siedziała ze spuszczoną głową Prawieczarna małpa i kreśliła coś palcem na piasku. Pchła podskoczyła bliżej i zobaczyła na piasku napis „Nikt mnie nie lubi”. Pchle, która była bardzo życzliwym stworzonkiem, zrobiło się smutno. Wpadł jej też do głowy pewien pomysł.
Szybko zawróciła, by odnaleźć znów trzy małpy, które niedawno spotkała. Każdej z nich szepnęła do ucha, że Prawieczarna małpa potrzebuje ich pomocy. Małpki, choć nie wiedziały dlaczego, poczuły, że chcą jej pomóc i szybko ją odnalazły. Gdy zobaczyły, że siedzi smutna i zobaczyły, co napisała na piasku, to nie wiedziały, co mają zrobić. Przecież do tej pory robiły różne złośliwe rzeczy.
– Po prostu bądźcie życzliwe. – Szepnęła do nich pchła.
Małpy usiadły więc obok niej i bardzo delikatnie ścisnęły jej łapki. Siedziały razem w ciszy. A po chwili Prawieczarna małpa odwzajemniła ten życzliwy uścisk i zmazała łapką napis na piasku.
Wszystkie cztery pierwszy raz od dawna czuły się dobrze w swoim towarzystwie dzięki temu, że ktoś inny okazał im życzliwość. Postanowiły więc, że teraz przekażą tą życzliwość dalej. Jedna z nich poszła więc na północ, druga na południe, trzecia na wschód, a czwarta na zachód. A gdy napotkały kogoś na swojej drodze, przekazywały życzliwy uśmiech, słowo lub gest.
Pchła siedziała wysoko na drzewie i z radością w sercu obserwowała, jak życzliwość zatacza coraz większe kręgi w Wielkim Lesie.