Wszystkie wpisy, których autorem jest Gosia

Efekty wiosennej akcji malowania bloga

Przedstawiam Wam efekty wiosennej akcji malowania bloga – wspaniałe i kolorowe jak kwiaty na łące 🙂 Bardzo dziękuję za wszystkie prace, a obiecane wcześniej symboliczne podziękowania wędrują do: Bartka (lat 5) – bajka „Król dżungli”, Zosi (lat 7) – bajka „Kraina Różności” oraz do dzieci z Wrocławskiego Ogniska wychowawczego, Stowarzyszenia pomocy Iskierka i placówki opiekuńczo – wychowawczej.

Poniżej zamieszczam wszystkie podpisane prace – imię autora, wiek oraz tytuł bajki, do której nawiązuje 🙂

Agnieszka, lat 9, „Przytulandia”
Asia, lat 9, „Świetliści”
Lidka, lat 8, „Pożegnanie ze smutkiem”
Majka, lat 8, „Przytulandia”
Marcel, lat 8, „Pożegnanie ze smutkiem”
Mateusz, lat 8, „Przytulandia”
Mikołaj, lat 7, „Głowa pełna pomysłów”
Nicola, lat 7, „Świetliści”
Oliwka, lat 9, „Pożegnanie ze smutkiem”
Oriana, lat 6, „Ola i Strach”
Oskar, lat 8, „Smoczy kodeks”
Vaneska, lat 9, „Przytulandia”
Wiktoria, lat 6, „Spadająca gwiazda”
Bartek, lat 5, „Król Dżungli”
Hania, lat 6, „Ola i strach”
Ola, lat 9, „Spadająca gwiazda”
Matylda, lat 10, „Świetliści”
Olek, lat 8, „Złość i Kraina Porzuconych Zabawek”
Zosia, lat 7, „Kraina Różności”
Zuzia, lat 10, „Król i Poddany”

 

Złość i góra lodowa

Dawno, dawno temu, za górami i lasami w bardzo mroźnej krainie, na środku Bardzo Zimnego Morza znajdowała się góra lodowa. I choć po wodach tych nieustannie żeglowali różni marynarze w poszukiwaniu drogocennych diamentowych brył lodowych, to góra ta sterczała sobie spokojnie nad powierzchnią wody przez nikogo nie odwiedzana. Działo się tak dlatego, że górę zamieszkiwała Złość. Była ona dość nieprzyjemnym stworzeniem, które potrafiło głośno, a nawet przeraźliwie krzyczeć, gdy tylko ktoś próbował się zbliżyć. Złość wykrzykiwała też często obraźliwe słowa, trzęsła mocno całą górą, powodując śnieżne lawiny, czasem rzucała w powietrze ostre i kłujące sople lodu.

Większość marynarzy omijała górę z daleka, opowiadając sobie nawzajem, że nie ma sensu się do niej zbliżać. Inni omijali ją, bo się jej bali. Byli też tacy, co podpływali blisko i krzyczeli do Złości, by natychmiast opuściła górę, próbowali wypędzić ją na różne sposoby, kierowali do niej wrogie słowa, krzycząc, że mają jej dość i nikt jej tu nie chce, a nawet grozili jej bronią. Czasami Złość wystraszona chowała się gdzieś pod wodę, ale później znów wracała.

Działo się tak przez wiele lat. Aż pewnego dnia w pobliże lodowej góry przypłynął swoim statkiem bardzo mądry i odważny marynarz. Słyszał wiele opowieści na temat góry i jej groźnego mieszkańca, ale jego wielka ciekawość nigdy nie pozwalała mu bezgranicznie wierzyć w to, co tylko słyszał od innych. Marynarz ten miał też w sobie coś, co było jego wielkim skarbem i czyniło go bardzo silnym. Był to spokój. Marynarz już z daleka zobaczył górę lodową i skaczącą po niej Złość. Gdy podpłynął bliżej i Złość go zauważyła, zaczęła natychmiast krzyczeć i trząść całą górą. Marynarz nie wystraszył się jednak i spokojnie podpłynął jeszcze bliżej. Wtedy Złość rzuciła w jego kierunku bardzo ostry sopel lodu i z całej siły dmuchnęła lodowatym wiatrem, chcąc przewrócić jego statek. Marynarz i tym razem zachował spokój. Patrzył na Złość nie ze strachem i nie z gniewem, ale z zaciekawieniem i życzliwością. Dzięki temu dostrzegł, że jest ona znacznie mniejsza i słabsza od niego. I nagle wśród całego tego hałasu, który robiła, wydała mu się ona zupełnie bezradna i bezbronna. Nie chciał jednak, by Złość wyrządziła mu krzywdę, dlatego powiedział do niej pewnie i odważnie, ale też najbardziej spokojnie jak potrafił:

– Widzę cię i słyszę. Nie chcę zrobić ci krzywdy i nie chcę, żebyś ty skrzywdziła mnie. Pozwól mi podejść, bo chciałbym cię poznać i pomóc ci, jeśli zechcesz.

Złość bardzo zadziwiła się tymi słowami. Jej krzyk powoli przycichł, nogi i ręce uspokoiły się. Spojrzała na marynarza i kiwnęła głową na znak, by podszedł do niej.

– Potrzebuję twojej pomocy. – Powiedziała do niego. – Tam pod wodą są moi przyjaciele, musisz pomóc im wyjść, bo sami nie potrafią, a ja nie mam tyle siły.

Zaskoczony marynarz natychmiast wziął się do pracy i z pomocą liny wyciągnął spod wody kilka dziwnych stworzeń.

– Dziękuję ci za twoją pomoc. – Powiedziała Złość i wyjaśniła, że jej przyjaciele, to uczucia: Smutek, Frustracja, Lęk, Poczucie Zagrożenia, Zmęczenie.

– Dlaczego nikogo wcześniej nie poprosiłaś o pomoc, tylko odstraszałaś wszystkich swoim krzykiem i wyzwiskami? – Zapytał marynarz bardzo zdziwiony.

– Ale ja właśnie próbowałam im dać znać.  – Odpowiedziała Złość bezradnie. – Krzyczałam, bo chciałam, żeby mnie usłyszeli, ale oni odpływali, nie zwracając na mnie uwagi albo mi grozili i wyganiali mnie. Myślałam, że jak rzucę soplami lodu, to zrozumieją, ale to też nie pomogło. A potem już na nich wyzywałam, bo się denerwowałam, że mnie nie rozumieją.

– Ach więc to tak… – Szepnął marynarz ze współczuciem.

– Przepraszam, jeśli wyrządziłam ci krzywdę. Nie było to moim celem. Ja tylko chciałam, żeby ktoś pomógł im się wydostać.

Marynarz uścisnął Złość serdecznie i udał się w dalszą podróż. A ona w końcu mogła odpocząć razem z innymi uczuciami, swoimi przyjaciółmi. Była bardzo wdzięczna marynarzowi za jego spokój i zainteresowanie, jakie jej okazał. Gdyby nie on, nikt nigdy by się nie dowiedział, co kryło się pod lodową górą zamieszkiwaną przez Złość.

 

 

 

 

 

 

 

 

Wiosenna akcja malowania bloga

Wiosna w pełni, wszędzie zielono a Wytworki Potworki dość szarobure, dlatego proszą Was, żebyście je odrobinę ubarwili swoimi wspaniałymi obrazami. Kto miałby ochotę stworzyć ilustrację do dowolnej bajki z bloga, może przesłać swoją pracę w formie elektronicznej (skan lub zdjęcie) na adres e-mail: gosia.tomera@gmail.com. Proszę też o podanie imienia i wieku dziecka, numeru telefonu lub adresu e-mail
do rodzica/opiekuna oraz dopisanie do jakiej bajki jest to ilustracja. Nadesłane prace zostaną zamieszczone na stronie https://wytworki-potworki.pl/, a spośród nich wylosowane zostaną trzy, których autorzy otrzymają upominki w podziękowaniu
za udział w akcji. Z wylosowanymi osobami skontaktuję się mailowo lub telefonicznie. Prace można przesyłać do 31 maja 2018r. Upominkami są takie oto mozaiki:

Głowa pełna pomysłów

Był sobie raz chłopiec podobny do innych chłopców. Miał ciekawskie oczy i uszy, które interesowały się wszystkim dookoła. Miał wszędobylskie nogi, którym niestraszne były wysokie płoty i ogromne kałuże. Miał też głowę, w której mieszkały różne fantastyczne pomysły. I właśnie ta głowa była bardzo uparta. Tak bardzo uparta, że gdy wpuściła do siebie jakiś jeden pomysł, to nie chciała wpuścić już żadnego innego.

Pewnego dnia z samego rana do głowy chłopca wpadł pomysł, żeby pojechać               z rodzicami do Wesołego Miasteczka. Natychmiast oznajmił ten pomysł rodzicom,     na co oni się zgodzili i powiedzieli, że pojadą zaraz po obiedzie. Z każdą chwilą pomysł ten rósł i rósł tak, że po śniadaniu zajmował już prawie całą głowę chłopca. Na żadne inne pomysły nie było już miejsca.

Niestety między drugim śniadaniem a obiadem na niebie pojawiły się ciemne chmury.   Z każdą chwilą przybywało ich coraz więcej i były coraz ciemniejsze. Gdy był już czas na obiad, z chmur zaczął padać gęsty deszcz, a silny wiatr wyginał drzewa                  na wszystkie strony. Rodzice chłopca powiedzieli, że w takim razie niestety nie będą mogli jechać do Wesołego Miasteczka. Gdy tylko chłopiec to usłyszał, bardzo się zdenerwował. Jak to?! Przecież on chciał dziś jechać! Tak miał pomysł!

Mama i tata próbowali zaproponować mu inne pomysły: wspólne gry planszowe, domowe kino z bajkami, pieczenie ciastek. Ale on nadal upierał się, że chce jechać     do Wesołego Miasteczka.

– Nie podobają ci się nasze pomysły? – Pytali rodzice, którzy byli trochę zasmuceni       a trochę zdenerwowani.

– Nie! Nie! Nie! – Upierał się chłopiec. – Już mam swój pomysł z Wesołym Miasteczkiem. Nie chcę innych pomysłów.

I bardzo rozgniewany poszedł do swojego pokoju. Z miną groźną jak u atakującego lwa chłopiec usiadł przy swoim biurku i patrzył, jak za oknem szaleją deszcz i wiatr. Ale ani deszcz ani wiatr nic sobie nie robiły z jego groźnej miny i szalały dalej na całego.         W końcu chłopiec zmęczony i znudzony tym siedzeniem zasnął z głową opartą o biurko.

Gdy tak spał, nagle ze środka jego ucha wygramoliło się coś, co przypominało maleńką żółtą chmurkę. Chmurka podeszła na brzeg biurka, spojrzała w dół i zawołała cichutko:

– Hej, chodźcie już, on śpi!

Wtedy spod biurka wygramoliły się trzy inne chmurki. Każda była w innym kolorze: niebieskim, zielonym i czerwonym. Kiedy już stanęły wszystkie obok siebie, żółta chmurka zapytała?

– To co wskakujecie?

– Wskakujemy! – Odpowiedziały pozostałe chmurki.

I wszystkie trzy podeszły do ucha chłopca, a potem wskoczyły jedna na drugą, tworząc drabinę. Zielona chmurka, która była najwyżej, próbowała teraz wejść do ucha. Niestety w tym momencie czerwona chmura kichnęła i cała drabina się posypała. Chmurki         z łoskotem pospadały z powrotem na biurko. Słysząc ten hałas, chłopiec otworzył oczy i zdziwiony patrzył na te niezwykłe stworki.

– Kim jesteście? – Zapytał.

Chmurki trochę przestraszone nie miały jednak innego wyjścia i musiały przedstawić się chłopcu.

– Jesteśmy pomysłami. – Powiedziała żółta chmurka. – Ja jestem twoim pomysłem, żeby pojechać do Wesołego Miasteczka. A to są pomysły twoich rodziców:

Wspólne granie w gry planszowe – Ukłoniła się niebieska chmurka

Domowe kino z bajkami – Ukłoniła się zielona chmurka

Pieczenie ciastek – Ukłoniła się czerwona chmurka

– Nie chciałeś ich wpuścić do swojej głowy, a bardzo chciały tam wejść i pomóc ci miło spędzić czas z rodzicami, więc próbowały się wdrapać po kryjomu. Nie wyganiaj ich proszę.

Trzy kolorowe chmurki wlepiły w chłopca proszące spojrzenia.

– Ojej, ja, ja… – Wyjąkał chłopiec zakłopotany. – Ja nie wiedziałem, przepraszam, że was nie wpuściłem, wyglądacie bardzo zabawnie.

– A więc, wpuścisz nas? – Zapytały nieśmiało?

– Jeśli nadal chcecie, to wskakujcie.

Chmurki odetchnęły z ulgą i uśmiechnęły się do niego, a potem wskoczyły przez ucho do jego głowy.

A chłopiec także się uśmiechnął się i z głową pełną pomysłów poszedł do swoich rodziców, zastanawiając się, który pomysł ma być pierwszy.

Zabawa „Ufoludki”

Zabawa z emocjami 🙂

Dzieci siedzą w kole, jedno z nich będzie ufoludkiem i siada w środku. Mówimy wszyscy razem wierszyk:

Dziś wieczorem, tam na pole (wskazujemy ręką na siedzącego w kole ufoludka)          przyleciało UFO   

Wysiadł z niego ufoludek i tak opowiadał…                                                                     

Teraz mówi ufoludek:                                                                                                       

Na mojej planecie wszystkie ufoludki są bardzo, bardzo radosne. Chodźcie ze mną, to wam pokażę.                                                                                   

Ufoludek wstaje a razem z nim wstają wszystkie dzieci. Ufoludek pokazuje, jak zachowują się radosne ufoludki, np. śmieje się, podskakuje, tańczy, klaszcze w dłonie. Dzieci naśladują go.            Po krótkiej chwili jedno z dzieci mówi do ufoludka:                                                             

Drogi Ufoludku, czas się uspokoić.                                                                                 

Ufoludek siada, a razem z nim siadają wszystkie dzieci. Teraz następuje zmiana i inne dziecko może być ufoludkiem. Wierszyk powtarzamy tak samo, ale tym razem Ufoludek mówi, że na jego planecie ufoludki są SMUTNE i pokazuje, jak się zachowują. Dalej znów zmiana ufoludka i możemy przedstawić inne uczucia, ZŁOŚĆ, STRACH, ZAWSTYDZENIE, ZACIEKAWIENIE. Gdy chcemy już zakończyć zabawę to po słowach „Drogi ufoludku czas się uspokoić” dzieci mogą położyć się na dywanie i chwilę odpocząć.